11.5.10

PIONTKA!

żan żak ruso ironicznie uśmiecha się z czarno-bieli, a mi już opadają powieki, patrząc na francuską pisownię mam ochotę krzyczeć, a gdzieś z tylu głowy rozsądek szepce - ejże, to dopiero początek...
Piękna burza, sprawca dzisiejszych przemokniętych ubrań; godzina na Manhattanie z niebem w dłoni i tysiące innych momentów każą mi się zastanowić, mrużąc oko, czy może jednak czasami życie to neverending aferparty?
trochę nie wiem, ale w sumie czemu nie

KOLOROWYCH SNÓW!

Brak komentarzy: