13.2.09

retrospekcja

wieczór pt. "poczuć się jak w gimnazjum", jak pierwsze papierosy nad zalewem w strachu przed 'glinami' i napawające grozą smoki z zapałek. ostatnio coraz częściej wracam (wracamy?) do tych, z perspektywy czasu oceniając, momentów względnej beztroski, młodzieńczych, bardzo młodzieńczych egzaltacji, afirmacji życia.

chwilę później przychodzi chwila sentymentów, wzruszeń, przeszywającej na wskroś szczerości. myśli przenikających jak najgłębiej, samotnej łzy w oku, potem samotności w ogóle, rozważań na temat - mogłam, nie mogłam, powinnam, nie powinnam, musiałam, nie musiałam.

bo życie dziś to mozaika tysiąca elementów, na razie wierzę, że przykryta nieśmiałym uśmiechem, wyrażającym nieśmiałe zadowolenie.



p.s. teraz: 3*skarpetki+in rainbows+truskawkowe i jest mi dobrze, bardzo dobrze.